Patrzę na ten wisiorek zdumiona że jest tak podobny do poprzedniego, choć w zamierzeniu to nawet nie miał być wisiorek tylko kolczyki. Już kilka razy przytrafił mi się taki „wypadkowy” wisiorek. Wyjaśnienie jest proste: przy robieniu drugiego kolczyka myśli moje bujają wolno, czyli tzw. brak koncentracji i w efekcie powstaje kolczyk – kopia, zamiast odbicia lustrzanego. Poprzednio robiłam dwie pary trochę je modyfikując , ale tym razem kombinując i przymierzając postanowiłam połączyć te niedoszłe kolczyki w jedno. No i tak wyszło. Natomiast te falbaneczki-szczypioreczki to zupełnie inny temat. Przed kilkoma dniami natrafiłam na niezwykle piękne prace Aliny Tyro-Niezgody. Jak to możliwe że dopiero teraz , po wielu godzinach przeglądania najróżniejszych blogów i stron internetowych, nie wiem. W każdym razie będąc pod dużym wrażeniem urody jej prac postanowiłam wykorzystać jeden z elementów czyli marszczoną tasiemkę. Mam nadzieję że to nie ma nic wspólnego z plagiatem i chyba marszczyć każdy może, jeden lepiej , drugi gorzej…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz